Podróże po świecie

Budapeszt – Węgry

Tym razem zapraszam Was na wycieczkę do Budapesztu. Miasto to powstało z połączenia trzech miast: Budy, Pesztu oraz Obudy. Częściowo miasto położone jest na Wielkiej Nizinie Węgierskiej.


Miałem już okazję odwiedzić kilka innych dużych miast europejskich m.in. Berlin, Hagę, Rotterdam, Pragę, Wiedeń.

 

Każde z wymienionych miast ma w sobie coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Muszę jednak się przyznać, że gdy pierwszy raz znalazłem się w Budapeszcie to miasto mnie zauroczyło, a czar ten trwa nadal. Trudno mi jednoznacznie opisać tą wyjątkowość – wydaje się, że samo to miasto żyje, ma duszę. Mieszkający tu Węgrzy są bardzo otwarci i gościnni.

 

Stolice państw mają to do siebie, że życie toczy się tam równie intensywnie w dzień jaki i w nocy. Budapeszt nie jest pod tym względem wyjątkiem. W dzień wielu turystów zwiedza miasto, podziwia jego uroki  i korzysta z jego atrakcji. W nocy miasto budzi się do drugiego życia i na ulicach zaczyna się istne taneczne szaleństwo – w lokalach ludzie bawią się raczej tylko w okresie zimowym. Przypuszczam, że częściowo wynika to z cieplejszego niż w Polsce klimatu, a częściowo z powodu wcześniej już wspomnianej otwartości Węgrów.

 

Ponieważ od Budapesztu dzieli mnie podobna odległość co od Warszawy, więc postanowiłem wraz z znajomymi wybrać się do tego pierwszego miasta. Postawiliśmy sobie za cel wyjazdu zobaczyć ile się da, spróbować węgierskiego gulaszu z papryczką, a nocą bawić się w klubie.

 

Chętnych na wyjazd (z założenia niekomercyjny) zgromadziło się całkiem sporo, więc postanowiliśmy wynająć busa, który nas zawiezie na miejsce oraz przywiezie z powrotem. Ponieważ wyjazd połączony był z całodziennym zwiedzaniem to zmęczenie wieczorne było całkiem prawdopodobne, więc stwierdziliśmy, że nie warto jechać autami. Uznaliśmy, że mając busa z kierowcą nie jesteśmy zależni od rozkładu jazdy publicznych form komunikacji, a w dodatku koszty rozbijają się znacznie (im większa grupa osób tym są mniejsze). Oczywiście, jadąc za granicę nie należy też zapominać o wykupieniu ubezpieczenia.

 

Około 5-6 godzin przejazdu minęło bardzo szybko zatem  zwiedzanie czas zacząć. Parking, na którym się zatrzymaliśmy znajdował się niedaleko placu Bohaterów. Tradycyjnie powitanie zaczęliśmy od ruedki- kto wie co to jest? Powiedzenie mówi, że przypadki chodzą po ludziach – w moim wypadku szczególnie często podczas wyjazdów. Tym razem jak tylko wysiedliśmy z busa pewien miejscowy artysta postanowił nam się zaprezentować muzycznie. Starał się bardzo zagłuszyć nasz przenośny sprzęt grający (odtwarzacz mp3), biegał wokół nas, przygrywał i podśpiewywał dość wytrwale, choć niezbyt udanie. Na szczęście z powodu naszego braku współpracy poszedł w końcu gdzie indziej szukać zainteresowania dając odpocząć naszym zmęczonym uszom. Mogliśmy w końcu spokojnie ruszyć do realizacji wyznaczonych sobie celów.

 

Przeszliśmy  na drugą stronę ulicy w stronę starej linii metra, gdzie  mieliśmy nadzieję kupić bilet grupowy całodzienny. Niestety tu zaczęły się problemy – okazało się, że takiego biletu nie można kupić w każdym, dowolnym punkcie, a jedynie w kilku wyznaczonych miejscach na głównych stacjach. Bileterzy nie umieli nawet nam powiedzieć gdzie najbliżej można kupić taki bilet – u nich był dostępny jedynie zwykły bilet na przejazd jednorazowy.  Każdy z nas musiał więc kupić bilet jednorazowy i tak grupą podjechaliśmy na stację główną. Znaliśmy ją już z poprzedniej wycieczki i wiedzieliśmy, że jest na niej punkt, gdzie są dostępne bilety całodzienne na wszystkie środki transportu miejskiego. Dzięki zakupieniu takich biletów mogliśmy poruszać się swobodnie po całym Budapeszcie rożnymi środkami transportu bez ograniczeń na ilość przejazdów.  Jako, że na co dzień nie mamy dostępu do metra ten środek komunikacji przypadł nam najbardziej do gustu.

 

Chciałbym przybliżyć Wam kilka miejsc, które warto odwiedzić będąc w tym mieście:

 

•    Baszty rybackie – swą nazwę zawdzięczają średniowiecznemu cechowi rybaków, który bronił tą część murów. Z baszt rozciąga się przepiękny widok na Dunaj oraz panoramę miasta.

 

•    Wzgórze Gellerta (węg. Gellért-hegy) – nazwę zawdzięcza biskupowi, który to właśnie tutaj miał zostać zamordowany przez pogan. Legenda głosi, że  został spuszczony w drewnianej beczce ze szczytu wzgórza. Samo miejsce jest też bardzo malownicze. Wchodząc na wzgórze przechodzi się przez przepiękny park, w którym jest wiele uroczych zakamarków i obfitość ławeczek, gdzie można spokojnie przysiąść. Gdy dotrzemy już na szczyt wzgórza to zobaczymy znajdujący się tam Pomnik Wolności i Cytadelę oraz stragany z pamiątkami w takiej przytłaczającej ilości jak na Krupówkach w Zakopanym.

 

•    Budynek parlamentu (węg. Országház) – przepiękna budowla położona nad Dunajem, która powstała już po połączeniu trzech miast założycielskich.

 

•    Bazylika św. Stefana (węg. Szent István Bazilika) – największy kościół w stolicy Węgier, może on pomieścić do 8500 wiernych. W tej bazylice przechowywana jest relikwia – zmumifikowana prawa dłoń pierwszego króla Węgier Stefana I który został kanonizowany w 1083r.

 

•    Aquincum (ilirsko-celtyckie Akink) – ruiny starożytnego rzymskiego miasta z okresu cesarza Hadriana. Położone  są na znacznym obszarze dzisiejszego Budapesztu.

 

•    Kościół św. Macieja (węg. Mátyás templom) – odbyła się tu ostatnia koronacja królewska na Węgrzech.

 

•    Punkt zerowy – miejsce z którego liczone są kilometry na Węgrzech.

 

•    Wyspa Małgorzaty – znajdują się na niej przepiękne tereny zielone nadające się idealnie do rekreacji. Szczególnie polecam ogrody tematyczne, które naprawdę mogą zafascynować.

 

•    Łaźnie lecznicze – miasto jest znane ze swych łaźni, ale niestety z powodu ograniczeń czasowych nie udało mi się skorzystać z ich dobrodziejstw.

 

Jak sami już na pewno zauważyliście jest tu sporo miejsc do zwiedzania, a przecież to co tutaj wymieniłem to zaledwie mała część tego co oferuje nam do zobaczenia to wspaniałe miasto.

Takie intensywne zwiedzanie  bywa męczące, więc wieczorem polecałbym Wam coś bardziej odprężającego. W związku tym zaproponowałbym udanie się do restauracji gdzie można zjeść słynny gulasz węgierski z papryką. My, po całodziennym zwiedzaniu, byliśmy głodni i nastawieni na skosztowanie węgierskiego piwa oraz gulaszu. Wcześniej już dowiedzieliśmy się gdzie można dobrze zjeść w prawdziwie lokalnym stylu. Wybrana przez nas restauracja znajduje się w mniej uczęszczanej przez turystów części Budapesztu, więc musieliśmy przejechać spory kawałek drogi żeby się tam dostać.

Na miejscu okazało się, że czekała tam na nas znów mała przygoda. Kiedy weszliśmy ze swoją grupą do restauracji manager zapytał nas, czy posiadamy rezerwację. Niestety nie byliśmy na to przygotowani, a ponieważ akurat wtedy w restauracji odbywała się jakaś impreza okolicznościowa zarezerwowany był cały lokal. Zrezygnowani, głodni i zawiedzeni w swoich nadziejach mieliśmy już wychodzić, gdy manager zapytał nas, czy ewentualnie zgodzilibyśmy się na przyjęcie nas na „zapleczu”. Ponieważ byliśmy już wcześniej bardzo nastawieni na konsumpcję  w tym akurat lokalu, a w dodatku byliśmy już bardzo głodni nie stwarzało to dla nas problemu, a dla nich spora liczba gości to całkiem spory utarg. Węgrzy przyjęli naszą grupę bardzo miło, nawet  w ramach gratisu dostaliśmy dokładkę dwóch mis gulaszu dla całej grupy. Oczywiście, niewiele brakowało aby nam zaserwowali drugiego danie, którego nie zamawialiśmy. Na szczęście udało się dogadać, a sam problem wynikł zdecydowanie z problemów językowych. Lokal bardzo przyjemny w środku choć z zewnątrz wygląda bardzo niepozornie. Zatem jeśli najdzie Was ochota na przepyszny gulasz węgierski zapraszam do tej restauracji.

 

Cím:

1012 Budapest, Márvány utca 6.
http://www.marvanymenyasszony.hu/

W lokalu napiwki w wysokości 10% są doliczane do rachunku.

 

Po zjedzeniu sytego posiłku udaliśmy się do naszego busa, w którym to mogliśmy  zmienić ubranie na świeże i udać się na wieczorny spacer po mieście oraz na imprezę w klubie Palaco de Salsa.

 

Póki co w Budapeszcie tańce latynoskie są mało popularne, więc w tym lokalu miejscowych ludzi nie było zbyt wielu. Jednak kilka ulic dalej w lokalu grającym bardziej komercyjną muzykę przed wejściem stały ogromne kolejki ludzi oczekujących na wpuszczenie do lokalu.

 

Chciałbym tu jeszcze zaproponować wam spacer po mieście gdy zrobi się już ciemno – można dzięki temu podziwiać przepięknie podświetlony Parlament, Baszty Rybackie itd. robi to ogromne wrażenie. Z wybraniem się na taką przechadzkę nie warto zbytnio zwlekać, gdyż oświetlenie jest wyłączane.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.